List -Lolek Bielas 1988

Drogi Lolku!

Śpiewałem “sto lat” już Gomułce –
październik, w pięćdziesi atym szóstym –
śpiewałem “sto lat”, kiedy sukces
wróżył nam Gierek złotousty …
Gdy bił rekordy w polskim sporcie
wyróżniający się małolat –
na rzutni, bieżni czy na korcie –
też mu śpiewałem gromkie “sto lat”!
Wzruszałem się w teatrze, w kinie,
bo ja lirycznie reaguję!
i na ulicy (gdy dziewczynie
prowokacyjnie biust faluje …)
Lecz co tam sport czy polityka,
sztuka czy nawet biust dziewczyny…
Wszystko uwadze mej umyka ,
kiedy są Lolka imieniny!
To jest dopiero powód wzruszeń,
nad który już ważniejszych nie ma!
Tu się dopiero trzymać muszę,
by uwypuklić godnie temat !
Teraz dla Ciebie śpiewam “sto lat”
i się niezmiernie z tego cieszę,
bowiem dopiero dziś ten toast
pod najwłaściwszym jest adresem !
Życzę Ci, Lolku, byś swój talent
wykorzystywał wciąż, bo rzadki !
i żeby Cię kochały stale
panny, rozwódki i mężatki !
Niech Ci wymierne niesie szczęście
Fortuna – ta kapryśna pani …
Niech Cię odwiedza jak najczęściej
Twój ukochany syn z zagranic
i niech się pomnik Twój narodzi …
Gdzie ? – W Długopolu! Zważ bo, asan,
że gdy o chwałę miasta chodzi,
to nie masz piewcy nad Bielasa!

Dużo bym życzyć mógł Ci jeszcze,
boś jest najmilszy z miłych ludzi,
ale pozwolisz, że się streszczę –
Solenizanta grzech jest nudzić !
Wiem sam po sobie, że się zżymam
zbyt rozciągliwe słysząc mówki…
Już tylko krótko Cię przytrzymam,
by ucałować z dubeltówki !

P.S.
Wszysto, co tutaj na ten wiersz się składa,
wraz z Tadeuszem Tobie napisałem !
Podawał fakty, rymy podpowiadał
i był obecny i duchem i ciałem …

Warszawa, 15.11.1988 r.